Od kiedy pojawiła się Helenka, powiedzieć, że nasze życie się zmieniło, to nie powiedzieć nic. Musiała nastąpić re-organizacja wszystkiego. Aby z tego chaosu wyłonił się jakikolwiek porządek, rytm dnia, umożliwiający pracę i egzystencję, trzeba było wszystko zburzyć i stworzyć od nowa. Jako rodzina.
TRUDNE POCZĄTKI
Z przyjściem na świat Heleny miałam wrażenie, że doświadczamy prawdziwego Armageddonu. Cukierkowe wizje macierzyństwa, długich drzemek dziecka w ciągu dnia, połączenia dusz w trakcie karmienia itp. od razu mogłam wsadzić między bajki!
Kiedy tylko Helena skończyła cztery tygodnie rozpoczęły się okrutne kolki, a wraz z nimi nasze próby ulżenia dziecku. To był bardzo trudny czas. Z drżeniem serca i ciarkami na rękach wracam we wspomnieniach do pierwszych pięciu miesięcy, kiedy kłopoty z brzuszkiem, połączone z problemem nieprawidłowych napięć mięśni u Helki, doprowadziły nas prawie do utraty rozumu. Było ciężko.
JAK RADZIMY SOBIE Z NIEMOWLAKIEM I PRACĄ ZAWODOWĄ?
Nie zliczę, ile razy pytaliście mnie, nas, o to, jak sobie radzimy, po co ja w ogóle próbuję pracować, jak tą pracę organizuję?
Jak się da! Kiedy Helena zaczęła drzemać w ciągu dnia odpisywałam na maile, oddzwaniałam, pisałam briefy projektów i kampanii. W weekendy Mariusz zajmował się nią przez kilka godzin abym mogła nagrywać. Wieczorami lub nocą pisałam teksty do sesji, montowałam filmy. Można powiedzieć, że ten rodzaj organizacji działa do dziś. Z tą tylko różnicą, iż zamiast kolek zmagamy się z ultra bolesnym ząbkowaniem 😉
Helka od początku była karmiona piersią i nie było mi łatwo, czy lekko pracować. Prowadzić systematycznie bloga, kanał na Youtube, czy facebooka i instagram. Nie wspomnę o wyłuskaniu czasu dla siebie. Cieszę się, że Mariusz ma z nią od narodzin świetny kontakt i mógł pomagać w opiece, abym mogła pracować i zadbać również o siebie. Nie zawsze udawało się nam wypracować porozumienie. Przy małym dziecku, każdy z rodziców jest zmęczony. Jeśli dodatkowo dziecko jest wysoce wymagające, nie zasypia samodzielnie (do niedawna nigdy!), boleśnie przechodzi kolejne etapy rozwoju i skoki rozwojowe, następuje próba wydarcia dla siebie chociaż trzydziestu minut.
Praca, obowiązki, klienci, dom, chęć spotkania się ze znajomymi, czy wyjechania gdzieś- oderwania się. Przyznam szczerze, że mogliśmy się poddać temu okropnemu początkowi. Zaszyć z Heleną w domu na pół roku, albo może lepiej rok. Ja mogłam porzucić jakiekolwiek obowiązki zawodowe, i odliczać tylko liczby zmienionych pieluch. Ale byliśmy uparci. I ja nie czułabym się szczęśliwa rezygnując z pracy całkowicie.
Chcieliśmy pójść na ślub przyjaciół, pojechać na kilka dni na Mazury, wyjść do restauracji.
Okazało się, że Helka wśród ludzi wyciszała się i uspokajała. Do dziś, najgorszy ból ząbkowania szybciej uśmierzy wizyta kuzyneczki, niż najdłuższe lulanie w moich ramionach.
W tym kołowrotku emocji, codziennych zmagań i nowych doświadczeń, udało nam ustalić się pewien rytm dnia, rytuały, które uratowały nas od szaleństwa. Nadal nie jest lekko, z zazdrością słucham opowieści, o dzieciach, które śpią w swoich łóżeczkach całą noc, ale jest już znacznie lepiej!
KARMIENIE DZIECKA
Jest jeszcze jeden element tej układanki, czyli moje karmienie Heleny. Do piątego miesiąca (tak, do piątego miesiąca) było dla mnie gehenną. Kłopoty z prawidłowym napięciem Helenki, plus kolki, mocno dały nam w kość. Gdyby nie wsparcie Mariusza, prawdopodobnie nie karmiłabym jej dłużej niż dwa tygodnie. Bezcenne było też wsparcie rodziny i doradczyni laktacyjnej. Mimo olbrzymich trudności, cały czas miałam z tyłu głowy fakt, jak ważne jest, by karmić dziecko piersią do minimum szóstego miesiąca. I obiecałam sobie i jej, że to się uda. Że pogodzę wszystkie trudności, z pracą, dobrze zaplanowaną wspólną opieką. Cały czas pamiętałam, że karmienie piersią jest dla dziecka najlepsze. Karmienie było dla mnie o tyle trudne, iż moje kłopoty ze zdrowiem, przeciągane przez całą ciążę, musiały nadal czekać na rozwiązanie.
Doszłam do momentu krytycznego, w którym moi lekarze, powiedzieli: Paula, basta! To w tym momencie, dotarło do mnie, że muszę być zdrowa dla Helki. Dalsze karmienie, opóźniające moje leczenie i podjęcie próby o rodzeństwo dla Heleny, musi się skończyć.
W tak zwanym międzyczasie odbyły się dla Nas dwa, bardzo ważne spotkania. Dowiedzieliśmy się na nich, że mamy zielone światło – w ujęciu medycznym- by pomyśleć o powiększeniu rodziny. Były to dla nas bardzo wzruszające chwile, bo nie liczyliśmy na takie wieści. Z drugiej strony, lekarze postawili nas w olbrzymiej presji czasu, bo mój stan zdrowia, gra na naszą niekorzyść.
WIELKIE ZMIANY
I przyszedł czas na wielkie zmiany. Już wcześniej rozmawialiśmy o żłobku dla Helci. Pomimo jej bolesnego doświadczania każdego etapu rozwoju i zmian, jest dzieckiem pogodnym, a przede wszystkim- bardzo socjalnym! Kocha dzieci, potrafi zapomnieć o bólu dziąseł, kiedy tylko w otoczeniu pojawi się dziecko. Rozmowy o żłobku połączyliśmy z rozszerzaniem diety oraz moim mentalnym przygotowaniem się do odstawienia Heleny od piersi.
Minęło więcej niż planowane pół roku karmienia. Helena skończyła już osiem miesięcy. Z drugiej strony, kiedy po piątym miesiącu zaczęło nam dobrze iść, sądziłam, iż będę karmiła ją do roku 🙂
Ale opinie lekarzy, mój stan zdrowia i konieczne, życiowe zmiany zweryfikowały te plany. Zaczęłam rozmowy z pediatrą oraz gastrologiem Heli, o tym, jakie mleko dla córki wybrać.
Wspólnie zdecydowaliśmy, że będzie to mleko Nestle, NAN OPTIPRO ® Plus 2 HM-O. Kiedy podzieliliśmy się tą informacją w social mediach, pytałyście, dlaczego właśnie to mleko? Dostaliśmy też mnóstwo Waszych rekomendacji, że właśnie NAN OPTIPRO 2 polecili Wam pediatrzy i gastrolodzy.
ZDROWY START W PRZYSZŁOŚĆ
Wiecie, że jestem farma freakiem. Pracowałam jakiś czas w branży farmaceutycznej, akurat w dziale pediatrycznym. Interesuje się bardzo mocno tym, jak zadbać o prawidłowy rozwój Helenki i o jej zdrowie. Suplementuję ją witaminą D, podaję najlepsze probiotyki (głównie te sprowadzane z Niemiec). Wybór mleka był dla mnie bardzo ważną i świadomą decyzją.
W odpowiedzi na Wasze pytania, poza moimi wątpliwościami, które rozwiali mi specjaliści (pediatra i gastroenterolog dziecięcy), poprosiłam markę Nestle o najważniejsze informacje, które mogą okazać się dla Was pomocne i istotne, jeśli stajecie przed decyzją o wyborze mleka następnego dla Waszego dziecka.
Dlaczego NAN OPTIPRO ® Plus 2 HM-0?
Nestle bada mleko matki od sześćdziesięciu lat. Wyobrażacie sobie? Receptury mleka modyfikowanego są stale udoskonalane i właśnie stworzono wyjątkowy skład receptury mleka NAN OPTIPRO ® Plus 2 HM-O. W jego skład wchodzą:
- oligosacharyd 2’FL (2-fukozylolaktoza) o strukturze identycznej, jak w mleku kobiecym
- wysokiej jakości białko OPTIPRO®, stworzone, dzięki unikalnej technologii Nestlé, obecne w ilości dostosowanej do potrzeb niemowlęcia
- aktywne kultury bakterii L.reuteri, takie jak w mleku mamy
- DHA*, czyli kwas dokozaheksaenowy należący do niezbędnych kwasów tłuszczowych omega-3, ważny dla prawidłowego rozwoju wzroku i mózgu dziecka**, w ilości zgodnej z zaleceniami ekspertów*** i nowymi regulacjami Unii Europejskiej
- Immunoskładniki (cynk*, żelazo*, witaminę A* i C*), uczestniczące w prawidłowym funkcjonowaniu układu odpornościowego maluszka
- Wyłącznie laktozę -cukier naturalnie występujący w mleku
Poza tym, najważniejsze dla mnie było to, jak Helenka będzie tolerować mleko i tutaj czekało na nas kilka, miłych niespodzianek.
Przede wszystkim nie było żadnego kłopotu w podaniu Helci butli, była nauczona picia z butelki od maleńkości i teraz to zaprocentowało.
Wybrane przez nas mleko NAN OPTIPRO ® Plus 2 HM-O jest opisywane przez producenta jako to łagodne przejście po karmieniu piersią. I to prawda! Z początku karmiliśmy Helkę tylko na noc, po około tygodniu również po południu, a
w kolejnym tygodniu całkowicie przeszliśmy na mleko następne.
Jakie miłe niespodzianki nas spotkały? Helena zaczęła zasypiać bez płaczu! Byliśmy z Mariuszem w nie lada szoku, kiedy po drugim karmieniu, położona do łóżka po prostu przytuliła się i zasnęła. Mówiąc szczerze, to ja siedziałam godzinę na kanapie i płakałam z radości.
Samo mleko Helcia dosłownie wciąga nosem, więc nie mam żadnych obaw, co do tego, że jej smakuje. Wydłużyły się też nocne bloki snu, co jest dla nas fantastycznym doświadczeniem!
Opakowanie mleka ma dla mnie wielkiego plusa za sprytne miejsce do przechowywania miarki, a sama puszka z pewnością dostanie ode mnie drugie życie. Trochę tych puszek pewnie uzbieramy 😉
CZEKAMY NA NOWY ROK!
www.zdrowystartwprzyszlosc.pl
*zawartość zgodnie z przepisami prawa
**przy dziennym spożyciu 100 mg DHA w jednej bądź większej liczbie porcji
*** Jarosz M. (red.): Normy żywienia dla populacji Polski. Instytut Żywności i Żywienia, Warszawa
2017