Tak, tak.. stało się! Przełamuję wszystkie swoje schematy, lub, jak kto woli, próbuję się w każdym stylu, z każdą rzeczą, której dotychczas unikałam 😀 Czemu? Bo chcę się nauczyć, pokazać sobie, że potrafię, Wam pokazać nowe rozwiązania, które być może wykorzystacie?
Po hitowej (zebrała bardzo pochlebne opinie, dzięki!) szafce nocnej w stylu chippy look (KLIK!), sięgnęłam też po paletę (sic!klik!). A dziś.. Dziś wieczór przyszedł czas na styl SHABBY CHIC. Musiałam go ugryźć po swojemu rzecz jasna, ale sens zachować. Styl ten w swej definicji to używanie starych mebli lub ich celowe postarzanie. Czym się różni od wcześniej pokazanego chippy looku? Chippy ma być zmarnowany. Ma schodzić farba, mebel ma być obdrapany. Shabby zaś to ząb czasu, który na meblu zostaje. A w skrócie myślowym, dla mnie to po prostu „przecierki”. Wszelkiego rodzaju, wszelkiej maści. PRZECIERANIE 🙂
Czy było mi obojętne, który mebel pójdzie u mnie na pierwszy ogień w tej stylistyce? Absolutnie nie. Już wielokrotnie Wam pisałam, czy mówiłam, iż mebel trzeba poczuć, i w pracy z nim pozwolić mu na wyjście jego duszy, charakteru. Ta szafeczka przyjechała do mnie już jakiś czas temu. Jedna, nie w parze. Jej jedyną parą była duża szafa:
Tak szafeczka wyglądała przed. Skąd pomysł, że właśnie ona miała dostać szatę shabby? A widzicie te nogi, tzn. dół szafki? Otóż to ! Za ten kształt. W tym miejscu, uprzedzę wszystkich hejterów, co WIEDZĄNAJLEPIEJJAKMAJĄWYGLĄDAĆMEBLEKTÓREODNAWIAM, że ten mebel nie posiada pięknego usłojenia. To, co widzicie, to nieudolna próba wykonania szlachetnego usłojenia za pomocą bejcy. Te ciemne smugi- to to:) Kiedy zaczęłam szafkę szlifować te wszystkie odcienie paskudnego brązu, ni kuta, nie chciały zejść! Musiałabym chyba się zaorać. A nie o to chodzi w refreszingu…
A taka szafa dotarła w zestawie. I kolejno, to, co widzicie, to nawet nie jest fornir. To takie „maziaje”, z bliska wyglądające okrutnie, ohydnie i tandetnie. Szafa ta przeszła już refreszing, niedługo, pokażę ją Wam w nowej odsłonie. I uwaga!będzie kolorowa 🙂
Czego będziecie potrzebować?
Wracając do szafeczki nocnej. Zaczęłam od przeszlifowania:
Widzicie ile zeszło? Niewiele:) Wręcz po opadnięciu kurzu, mebel stał się jeszcze ciemniejszy niż był. Ale, ale..! Na rantach udało się dojść do surowego drewna..
I tu jest miejsca na shabby chic, pomyślałam. Przed położeniem farby, te jasne miejsce, te ranty przy blacie, froncie, nogach, zawoskowałam. Ja użyłam wosku w paście, bo taki mam w pracowni, ale Wy możecie użyć chociażby wosku ze zwykłej świecy. Po co? Otóż kiedy go artystycznie, czyli chaotycznie i nierównomiernie nałożycie, a następnie mebel pomalujecie.. Poczekacie aż wyschnie, chwycicie za papier ścierny o gradacji 100-120 i zaczniecie w miejscu, gdzie ten wosk kładłyście- przecierać. To farba z łatwością, nierównomiernie, artystycznie zejdzie. Tworząc upragniony efekt przecierek!
Często pytacie mnie o kolor, którego użyłam przy danym meblu. Zmartwię Was, w 99% przypadków, kolor tworzę sama:) W tym wypadku poszłam w niebieski i pokusiłam się nawet o zrobienie farby kredowej! No jak już shabby, to kurde od a do z. Przepisów na farby w necie znajdziecie mnóstwo, poszukajcie. Ja pomieszałam kilka z nich. Wyszła mi fajna gęsta farba. Która świetnie kryła 😉 Natomiast minusem jest to, że manualnie, tzn. ręcznie nie jestem w stanie farby totalnie wymieszać. Nie tyle posiadała grudki ile takie maciupeńkie białe kropki. Mi, w końcowym efekcie się to spodobało. Ale będę podzielone zdania.
Miejsca, gdzie odkryłam drewno były za jasne. Chwyciłam więc bejcę, aby je przyciemnić. Natarłam sowicie bawełnią szmatką:
Kiedy mebelek wysycha, zajęłam się szufladą i półeczką w środku. Jestem wielką fanką dekorowania tych części ozdobnym papierem. Tak, jak frontów- tapetą. I tutaj dokładnie tak się stało. Lubię kiedy mebelek ma to coś, nie zawsze widziane od razu.
Dlatego zdecydowałam się na super wzory,z papieru kolorowego, który kupiłam w Tigerze 🙂
Kiedy mebelek jest już „gotowy” trzeba go jakoś zabezpieczyć. Od niedawna jestem fanką wosku. Położyłam go sowicie na cały mebel. Pamiętajcie tylko, że woskowany blat, to nie jest blat, na którym można stawiać np. kubek z gorącą herbatą 😉 Bo zostanie ślad. O tak zabezpieczony mebelek, trzeba dbać w sposób wyjątkowy:)
I voila! Szafeczka nocna gotowa <3
Widzicie już też, na jakie zdecydowałam się uchwyty. To szafka Mariuszka, więc i ukłon w kierunku jego pasji. Skąd te gałeczki? Poczytacie tutaj:)KLIK.
Przypatrzcie się teraz temu efektowi 🙂 To właśnie te charakterystyczne przecierki, obcierki. Mebel ma wyglądać, na nadgryziony duchem czasu:
Udało mi się je uzyskać na rantach, brzegach. Zarówno blatu, frontu, jak i nóżek. Fajnie wygląda ten niebieski z brązem i drewnem, nie sądzicie?
Na półkę w środku i szufladę poszły kropy. Intensywny wzór. Ma zaskakiwać po otworzeniu 😉
A tak mebelek prezentuje się w szerszym kadrze:) Jak Wam się podoba? W sypialni zrobiło się już bardzo eklektycznie. Bardzo! I bardzo mi się to podoba. Czy Wy odważylibyście się na takie pomieszanie stylów? Czy trochę , chociaż ciut, Was do tego przekonuję? Mam nadzieję, że tak. Zostawcie jakieś ciepłe słowo w komentarzu, co bym wiedziała, że tu przychodzicie, czytacie, oglądacie i miała siłę, tj. teraz o 23:00 pisać te posty.. dla WAS <3
To jeszcze na dobranoc Wasze ulubione PRZED I PO 🙂
AAAA. I jak lubicie mnie słuchać i oglądać, a nawet śmiać się ze mnie, to musicie zobaczyć filmik nowy video. CAŁY. Do końca :D!